Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział XI

Minął miesiąc. Żyjemy sobie, tak, jak żyliśmy. Dorin rzuciła palenie, Zayn też. Postanowili, że dla dziecka wszystko.
Teraz siedzę na lekcji, bo mama nie chce wynająć dla mnie prywatnego nauczyciela. Stwierdziła, że muszę chodzić do szkoły, bo więcej się nauczę. Ja tam i tak wiem swoje. Będę ją namawiać. Na szczęście jutro jest wigilia klasowa, potem mamy wolne. Mam nadzieję, że od przyszłego półrocza nie będę już chodzić do szkoły. Tak w ogóle, to na sylwestra planujemy zrobić imprezę, która będzie też urodzinami Louisa. Lekcje się skończyły. Po Dorin jak zwykle przyjechał Zayn i pojechali. Pożegnałam się z przyszłymi rodzicami i ruszyłam w stronę domu, zakładając słuchawki. Słuchałam "We Found Love" Rihanny. Zazwyczaj nie słucham takich artystów jak Rihanna, Lady Gaga itd. Ale ta piosenka się Riri udała. Weszłam do domu, przywitałam się z mamą i poszłam do siebie. Wybrałam jakieś ciuchy na jutrzejszą wigilię i zeszłam na obiad. Jak tylko zjadłam, napisałam do Harry'ego, czy wpadnie. Napisał, że zaraz jest. I faktycznie. Był po 15 minutach. Wpadł razem z Louisem, który momentalnie pobiegł do pokoju Caroline. Na nasze nieszczęście jej pokój był obok mojego. Oni się cały czas pieprzyli. Nie chcielibyście tego słuchać. Serio.
- Hej - powiedział Hazza, wchodząc.
- Hej, co masz taką minę, jakby ktoś umarł? - zaniepokoiłam się.
- Nieważne - powiedział, całując mnie na powitanie.
- Mów, kurwa ! - wydarłam się.
- Nie chcę cię martwić, ale... menager nam powiedział, że musimy wyjechać do...
- Do...? No mów ! - wydarłam się jeszcze głośniej.
- Do Stanów - powiedział cicho. Nie mówiłam nic, w moich oczach pojawiły się tylko łzy. W jego też - powiedział, że na co najmniej 2 lata podpiszemy tam kontrakt.
- Nie wierzę - wyszeptałam.
- Ja też nie. Ale... Dorin jedzie z nami. Wiesz, jej rodzice się nią nie przejmują, może robić co chce. A Zayn chce być cały czas przy niej. Postanowiła, że leci z nami. Też możesz.
- Chyba oszalałeś - zaśmiałam się sarkastycznie przez łzy - Nie zostawię Londynu, mamy, taty, Carol...
- Przepraszam - powiedział, przytulając mnie.
- Nie twoja wina. Kiedy jedziecie?
- 10 stycznia. Wydaje mi się, czy Louie i Carol się dzisiaj nie pieprzą?
W tym momencie do pokoju weszła zapłakana Carol, a za mną Louis. Caroline podeszła do mnie i mocno się przytuliłyśmy.
- Cieszmy się, póki mamy czas - powiedział Louis - Chodź, Carol.
No i poszli się pieprzyć. Harry zakluczył drzwi i podszedł do mnie.
- Louis ma rację - powiedział, przybliżając się do mnie.
- Nie, nie ma ! - odepchnęłam go - I co będzie? Wyjedziecie i do tego zabierzecie mi Dorin. Będziemy musieli się rozstać, bo to nie przetrwa.
- Mabel, kocham cię. Nie musimy się rozstać.
- Nie ważne.
Pociągnęłam go i on położył się na mnie. Uprawialiśmy bardzo dziki seks xd. Na chwilę zapomniałam, że Harry zostawia mnie na kilka lat.
~~~~~~~~
- Kocham cię - powiedział całując mnie w czoło.
- Ja ciebie też - mówiłam ze łzami w oczach.
- Nigdy o tobie nie zapomnę. Obiecuję, że niedługo się zobaczymy - pocałował namiętnie i odszedł w stronę samolotu.
~~~~~~~~
Sierpień. Tydzień po moich 18 urodzinach. Siedzę z siostrą przed telewizorem w salonie. Jak jakieś przygłupy gapimy się w ekran.
- Witam państwa serdecznie. Zaczynamy wywiad z zespołem, który robi masakryczną karierę. Pochodzą z Wielkiej Brytanii, ale od kilku miesięcy mieszkają tu, w LA. Panie i panowie, powitajmy One Direction.
Chwyciłam pilota, żeby przełączyć.
- Nie - zaprotestowała Coroline - Od kilku miesięcy, jak tylko gdzieś są, to przełączamy. Obejrzyjmy jeden wywiad - prosiła.
- No dobra. Ale nie wiesz, jak mnie to boli. Na początku dzwonił, pisał i wszystko, a teraz nie daje znaku życia ! Do tego Dorin się nie odzywa. Nie wiem, czy urodziła, czy nie... Chcę zapomnieć o tym pieprzonym zespole.
- Mabel, mnie też to boli ! Louis nie odzywa się od kilku miesięcy, ale ja go kocham i chcę wiedzieć, co się u nich dzieje !.
Oglądałyśmy wywiad, z którego dowiedziałyśmy się, że tylko Zayn ma dziewczynę, która urodzi za 2 tygodnie. Dostałam smsa. Był od Pauli, co robimy i czy może wpaść z Alex. Ostatnio trzymałyśmy się razem. Do nich też chłopacy się nie odzywali. Alex dostała rolę w jakimś filmie. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Alex miała już 18 lat. Odpisałam, że jasne i że czekamy.
Dziewczyny przyszły i dalej tkwiłyśmy w salonie. Nagle weszła mama.
- O, cześć dziewczyny, nie wiedziałam, że jesteście. - uśmiechnęła się.
- Dzień dobry - powiedziała jedna po drugiej.
- Mabel, Alex, bo jest taka sprawa. Nie chciałybyście lecieć do cioci Anne do Vegas? I zostać tam do końca wakacji?
- Jasne, że byśmy chciały ! Ale skąd ten pomysł? - krzyknąłam.
- Ciocia wylatuje z nowym mężem do Francji, a jej córka ma 15 lat. Anne stwierdziła, że Katty nie może zostać sama, a ty masz 18 lat i do tego jak byłyście małe, to bardzo się lubiłyście. Będziesz się nią opiekować.
- Ale macie zajebiście ! - powiedziała Alex - też bym chciała.
- Właściwie, jeżeli rodzice wam pozwolą, to czemu nie? - powiedziała mama. - Anne ma duży dom, z pewnością się tam zmieścicie w 5.
Dziewczyny ubrały się i pobiegły do domu, żeby błagać rodziców o wyjazd. My usiadłyśmy z mamą w kuchni.
- A Anne się zgodzi, żeby Alex i Paula tam przyjechały? - spytała Carol.
- Anne nie znasz? - zaśmiała się mama - Już się zgodziła. Gadałam z nią, jak odprowadzałyście dziewczyny.
Pogadałyśmy trochę z mamą, po czym dostałam dwa smsy od dziewczyn. Napisała, że rodzice się zgodzili.
- Mamo, a tak właściwie, to kiedy lecimy? - spytałam, idąc w stronę pokoju.
- No tak, zapomniałam wam powiedzieć. Jutro rano. Zaraz będę załatwiać bilety dla dziewczyn.
- Jutro ?! Musimy się pakować.
Poszłam do pokoju i spakowałam się, po czym poszłam do Carol, która jeszcze pakowała ostatnie klamoty.
- Nie wierzę, że lecimy do Vegas. Pilnuj mnie, żebym ślubu nie wzięła - zaśmiałam się.
- Też nie wierzę.
Siedziałyśmy, trochę gadałyśmy. Usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni na skajapaju. Pobiegłyśmy z Carol do mojego pokoju. Dorin?! Nie wierzę ! Dzwoni pierwszy raz od 4 miesięcy. Odebrałam.
- Dorin? - powiedziałam zmieszana.
- Ciebie też miło widzieć - zobaczyłam jej uśmiech na monitorze. - A tak w ogóle, to patrz - Wstała.
- Nie masz brzucha - krzyknęłyśmy równo z Carol.
- No nie mam, ale za to mam małe Zayniątko.
- Nie wierzę! Gratuluję! - krzyknęłam. - Pokaż to Zayniątko. - zaśmiałam się.
- Zayn ! - wydarła się - Przynieś mi tu Maxa.
 Zaraz do pokoju wszedł Zayn z dzieckiem na rękach.
- jeej, jakie słodkie - powiedziałam.
- Noo - dodała Carol.
- Dziewczyny, a co tam u was? - spytał Zayn, kładąc dziecko do kojca i siadając obok Dorin.
- No, dobrze.
Do pokoju weszła mama.
- Dziewczyny, idźcie spać. Jutro ciężki dzień.
- Dzień dobry, pani lenter  - powiedzieli równo Zayn i Dorin.
- Ooo, dzień dobry, dzieci. Co tam u was? - powiedziała mama, podchodząc do nas.
- Wszystko dobrze, mamy dziecko. Ale musimy już kończyć i odciągnąć Louisa i Harry'ego od wódki. Dobranoc. U was jest wieczór. - powiedziała Dorin i rozłączyła się.
Poszłyśmy spać, rano wcześnie wstałyśmy, żeby wszystko ogarnąć  dopakować coś. O godzinie 11 miałyśmy samolot. Wybrałam jakieś ciuchy i razem z Carol i mamą wsiadłyśmy do samochodu. Na lotnisku spotkałyśmy się z dziewczynami. Pożegnałyśmy się z mamą i wsiadłyśmy do samolotu. Kiedy tylko wyruszyliśmy zasnęłam. Obudziła mnie Carol
- Wstawaj, lądujemy.
- Już? - spytałam zaspana.
Zapięłyśmy pasy, wylądowaliśmy, po czym wyszłyśmy z samolotu. Czekała tam na nas taksówka, która miała nas zawieźć do domu cioci, której już nie było. Dom był piękny. Przywitałyśmy się z kuzynką i przedstawiłyśmy jej Paulę i Alex.
- Hej, mama kupiła 5 biletów na koncert zespołu One Direction. Nie mam pojęcia kto to, ale skoro jest miejsce w pierwszym rzędzie, to idę. Idziecie?
Spojrzałyśmy z dziewczynami na siebie. Po chwili namysłu stwierdziłyśmy, że czemu nie? Przynajmniej zobaczymy ich. Kiedy rozpakowywałam się, przyszła do mnie Katty.
- O co chodziło z tym One Direction? Dziwnie zareagowałyście.
- Bo... my ich znamy - podeszłam do mojego laptopa i wpisałam w wyszukiwarkę "Mabel i Harry Styles". Wróciłam do rozpakowywania się, a Katty patrzyła na wyskakujące strony. Nie patrzyłam co robi.
- A one? - głową pokazała na ścianę, co miało znaczyć, że pyta się o resztę dziewczyn.
- Ja byłam z Harrym, Carol z Louisem, Alex z Liamem, a Paula z Niallem. Oni wyjechali do USA i zabrali ze sobą dziewczynę Zayna, czyli moją najlepszą przyjaciółkę. Dzisiaj urodziła. Przestali się odzywać, ale mimo to chcemy ich zobaczyć.
- To dalej, musimy już jechać.
Dojechałyśmy na miejsce. Było tam mnóstwo fanek. Weszłyśmy do hali i zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Denerwowałam się. Czy mnie zobaczy, czy zareaguje. Nagle światła zgasły, a na scenie pojawili się oni. I zabrzmiała muzyką. Było "What makes you beautiful". Śpiewał Liam, a Alex ryczała. Ja cały czas patrzyłam na Harry'ego. On rozglądał się po sali. Kiedy miał śpiewać nagle zapadła cisza. On... on patrzył na mnie. Muzyka ucichła. Była cisza. Fanki też nie wiedziały o co chodzi. Nagle zza sceny rozległ się krzyk "Śpiewajcie, kurwa !". Poznałam po głosie, że była to Dorin. Zaśmiałam się. Nie wytrzymałam. Ominęłam ochroniarzy i weszłam na scenę. Harry podchodził do mnie, mówiąc do mikrofonu.
- Mabel, przepraszam. Menager zabronił nam się z wami kontaktować. Kocham cię, nie wierzę, że tu jesteś. Chcieliśmy wrócić do UK, ale nie mogliśmy. Tęskniłem za tobą. A tak między nami, to przez te miesiące, mój penis był bardzo samotny.
- Masz włączony mikrofon, debilu - powiedział Louis do mikrofonu ze śmiechem.
- Nie ważne - Harry podszedł do mnie i mnie pocałował, ja oplotłam go nogami. Na scenę weszły dziewczyny i podeszły do swoich chłopaków. Biedne fanki. Musiały oglądać, jak ich wymarzeni faceci jednocześnie się liżą z jakimiś brytyjkami.
Poszłyśmy za scenę. Przytuliłam Dorin. Czekałyśmy, aż koncert się skończy. I w końcu się skończył. Wszyscy pobiegli każdy do innego pomieszczenia (parami oczywiście). Tylko ja i Harry gadaliśmy z Dorin i Zayn'em. Harry przebierał nogami.
- No idźcie już. Pogadamy później. - zaśmiała się Dorin.
Pobiegliśmy z Harrym w stronę jakiś drzwi. Otwarliśmy, a tam Carol i Louis. Więc poszliśmy dalej. W końcu znaleźliśmy wolne pomieszczenie, gdzie się zamknęliśmy.
- Kocham Cię. Już nigdy cię nie zostawię. - powiedział Harry, rozbierając mnie.
~~~~~~~~~~~~
Tak więc.... To był ostatni rozdział.
Wydaje mi się, czy naprawdę mi długi on wyszedł? :)

Napiszę jeszcze epilog, ale narazie się z wami żegnam. I zapraszam na http://one-direction-story-alicjaaloves1d.blogspot.com/

7 komentarzy:

  1. Nie mogę xD Wybuchnęłam śmiechem :D Najpierw Louis i Harry, których nie można odciągnąć od wódki, ta końcówka... Szkoda, że to już koniec <3 [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda,że juz koniec,ale no bardzo fajny rozdzialik :D
    Czekam na epilog ;d
    @NiallPoland

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na epilog ale nasuwa mi się jedno pytanie dlaczego każdy musi kończyć tak świetne opowiadanie ? no jesteś
    kolejna osobą która to robi : CC

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest zajebiste!! szkoda że kończysz... ale kiedyś trzeba było! a twój nowy blog jest tak samo świetny :D
    czekam na epilog :)
    pozdrawiam :* :*
    Nina!! xD

    OdpowiedzUsuń
  5. A może zdecydujesz się pisac to dalej ? Kocham tą historię !

    OdpowiedzUsuń
  6. Błaaaaaaagam, nie kończ ! Uwielbiam Harry'ego, a ta historia jest cudowna <3

    OdpowiedzUsuń
  7. awwwwww! <33 najlepsze opowiadanie jakie czytałam!ani mi się waż go kończyć!
    wbijaj też do mnie :>
    http://iloveharryandtwixes.blogspot.com/2012/02/prolog.html

    OdpowiedzUsuń